sobota, 25 kwietnia 2015

Rozdział 2

7 komentarzy:

W ciemnościach po starej drodze kroczył czarnooki zabójca. Był ledwie widoczny w tym mroku. W prawej ręce ów człowiek trzymał katanę poplamioną krwią osoby, która od kilku minut leży martwa kilka kilometrów od bruneta. Właśnie wracał z misji przejęcia zwoju i zabiciu informatora. Jak zawsze nie trwało to długo. Żadna misja tego typu nie sprawiła mu nigdy trudności. Jeszcze raz spojrzał na zwój w swojej dłoni. Schował go do kieszeni i ruszył do Orochimaru aby oddać mu swoją zdobycz. Po chwili znalazł się przy wejściu do kryjówki swojego schorowanego nauczyciela. Ciekawiło go co w tym jest takiego ważnego, że musiał po to biec tyle kilometrów. Trochę mu nie odpowiadała tajemniczość nauczyciela. Po przejściu wielu krętych korytarzy nie siląc się na grzeczność wszedł do pokoju bez pukania, w którym urzędowował wężowaty.
-Mam ten twój kawałek piapieru. - powiedział i wyciągnął przed siebie wspomniany przedmiot w stronę leżącego na łóżku Orochimaru. Nie umknął uwadze bruneta podstępny uśmiech.
-To wspaniale! Proszę podaj mi go... - powiedział wyciągając rękę ku Sasuke. Czarnooki spojrzał na zwój, a potem na Orochimaru. Schował zwój za plecami i powiedział:
-Najpierw powiedź po co ci on jest. - powiedział i zmarszczył czoło. Jego nauczycielowi się to nie spodobało. Zrobił skwaszoną minę, gdyby wzrok potrafił zabijać, młodszy z nich leżałby martwy.
-Sasuke, Sasuke... Od kiedy ty się moimi sprawami interesujesz? - powiedział niezadowolony -Oddaj mi to. - powiedział z jadem w głosie. Czarnooki wściekł się. Wyciągnął katanę i zwrócił ją ku wężowatemu. Nie odpowiadała mu taka odpowiedź ze strony długowłosego. Orochimaru też zmarszczył czoło i zacisnął pięści.
-Interesują mnie od kiedy stałeś się taki tajemniczy. Gadaj po co ci ten zwój i co konbinujesz albo przestaniemy współpracować. - powiedział groźnie. Jednak przeciwnik był nieugięty.
-Uspokój się... Nie powiem ci co tam jest, przynajmniej na razie. Odłóż tę broń, bo nie opłaca ci się ze mną walczyć. - powiedział pewny siebie, gdy nagle Sasuke aktywował sharingan. Rzucił się na byłego sprzymierzeńca. I tak miał to w planach od jakiegoś czasu. Dzięki elementowi zaskoczenia zdołał zranić wężowatego. Zaczęła się walka na dobre. Po chwili chłopak aktywował pieczęć.

Po walce

Gdy pokonał Orochimaru okazało się, że zwój został zniszczony. Jego przeciwnik był na tyle sprytny, że podczas walki zniszczył go przy pierwszej okazji. Ze zwoju został sam popiół. Chłopak skrzywił się stwierdzając ten fakt. Po chwili wpadł na pomysł i postanowił stworzyć drużynę aby było łatwiej mu zemścić się na bracie. Wiedział, że sam nie da rady. Postanowił uwolnić najsilniejszych shinobi z kryjówki swojego byłego nauczyciela pod warunkiem wstąpienia do jego drużyny. Najpierw dołączył do niego Suigetsu, który był uwięziony w wodnym pojemniku. Później do jego drużyny dołączyła Karin - kounchi o umiejętnościach medycznych, a także o zdolności wyczuwania chakry z dużej odległości. Ostatnia osoba jaka dołączyła do Sasuke był Juugo. Karin miała wątpliwości co do niego. Uważała go za psychopatę, ale w ostateczności stworzyli grupę, którą nazwano Hebi.

3 miesiące później

Wszyscy przywykli do nowej sytuacji. Byli bardzo potężną grupą. Nie mieli żadnej siedziby, podróżowali całe dnie zbierając potrzebne informacje zatrzymując się tylko na noclegi. Właśnie zdobyli ważny zwój dla wioski ukrytej we mgle. Zdobyli ostatnio wiele nieistotnych informacji na temat Akatsuki, a przynajmniej żadnych nowych informacji. Siedzieli nad rzeką odpoczywając.
-I co? Jest tam coś istotnego? - zapytał znudzony Suigetsu. Od dawna nie znaleźli niczego ważnego. Czarnooki przeczesał prawą ręką włosy, a lewą wyrzucił zwój. Spojrzał na Suigetsu i odpowiedział wściekły:
-Same śmieci! Nic istotnego nie mają w tych wioskach. - odpowiedział poirytowany. Wtem Karin podeszła do chłopaka. Zatrzymała się przed nim łapiąc się za biodra. Poprawiła okulary, uśmiechnęła się z dziwnym błyskiem w oku i przybrała "seksowną" pozę.
-Och Sasuke-kun, nie denerwuj się! Na pewno znajdziemy coś ważnego w następnej wiosce! - powiedziała swoim piskliwym głosem. Juugo wstał i wymamrotał coś w stylu "Idę po drewno" i zniknął.
-Buddo! Jakie nudy. Dawno nie natrafiliśmy na kogoś kto umie się bić. - powiedział Suigetsu i położył się na plecy na trawie po czym położył głowę na ręce. Rudowłosa odwróciła się w jego stronę i skrzywiła się.
-Zamknij się! Jeżeli nie masz nic mądrego do powiedzenia to się lepiej zamknij! - powiedziała przymykając oczy i krzyżując ręce na piersiach. On jak na zawołanie wyprostował się i usiadł po turecku.
-A co ja takiego powiedziałem?! - wydarł się prostując ręce. Wtedy czarnowłosy przymknął oczy i zmarszył czoło.
-Obydwoje się zamknijcie i zajmijcie się czymś pożytecznym, tak jak Juugo na przykład. - powiedział zirytowany. Spojrzeli na niego obydwoje i poszli rozstawić namioty jak i przygotować jakiś posiłek. On zaś spojrzał na zachodzące słońce i nie wiedział czemu, ale przypomniały mu się dawne czasy. Czasy drużyny siedem, gdy wszystko było takie łatwe. No, może nie zawsze. Przypomniał mu się głupkowaty Naruto i irytująca Sakura. Wziął głęboki oddech i wypuścił powietrze z głośnym świstem. Ciekawiło go co się z nimi dzieje, ale czemu? Przecież nie powinno go to interesować. Wyzbył się tych myśli i podszedł do swoich kompanów. Po posiłku ustalili, że pierwszą wartę obejmie Juugo, a następnie Suigetsu, potem Sasuke, a na końcu Karin. Po naradzie zasnął pod drzewem. Uwielbiał spać pod gołym niebem. Wydawało mu się, że minęło kilka minut, gdy nagle ktoś go zaczął przytulać i szeptać do ucha "Sasuke-kun".
-Sakura daj mi spokój... - wymamrotał. Głos ucichł, a po chwili z ciemności usłyszał:
-Jaka Sakura, co?! - ocknął się -To ja, Karin, kotku. - wymamrotała mu szeptem drażniąc jego skórę -Kto to niby jest? Twoja była? Hmm... - znów usłyszał ten drażniący głos. Zmarszczył czoło i spojrzał na nią srogo.
-Złaź ze mnie! - powiedział na co ona się "niewinnie" uśmiechnęła.
-Jak powiesz mi kim jest ta "Sakura" - powiedziała na co on się zirytował.
-To ja tu ustalam warunki. - zrzucił ją z siebie i podniósł się do siadu. -Czemu mnie obudziłaś do cholery? - zapytał wściekły.
-Twoja kolej na wartę. - powiedziała poprawiając okulary i przeciągając się, wstała.
-To dlaczego, to nie Suigetsu mnie obudził? - zapytał znudzony.
-Temu debilowi pomyliły się kolejności... Jest do bani, prawda? - zapytała patrząc na śpiącego Suigetsu.
-Idź spać, ja idę trzymać wartę. - powiedział i już kierował się w stronę kamienia, na którym trzymali wartę, gdy Karin chwytając go za rękaw, zatrzymała go. Spojrzał na nią zdziwiony i zły wyczekując tego co powie. Ona spojrzała mu w oczy uśmiechając się dziwnie.
-Kim jest ta Sakura? - zapytała.
Znudzony szarpnął ręką aby go puściła i stojąc plecami do niej wziął kolejny głęboki oddech.
-Idź spać... - powiedział naciskając na obydwa słowa. Po chwili usłyszał jęknięcie irytacji i oddalające się kroki, moment później dziewczyny nie było, a on mógł pójść pełnić wartę. Gdy usiadł na kamieniu i spojrzał w górę. "Czemu ty, co Sakura? Sam nie wiem..." Noc minęła spokojnie, a on mógł przez ten czas wspominać stare czasy jak i planować co dalej.

I koniec :) Mam nadzieję, że da się przeczytać xD A więc to był rozdział z perspektywy Sasuke, mam to kontynuować? Poprawiałam to wiele razy i nadal myślę, że jest do kitu... Ale pewnie czytelnik ma inne odczucia niż autor. Jeżeli kontynuować to będę czasem coś pisać z jego punktu widzenia xD Dobra do zobaczenia w następnej części :*

czwartek, 23 kwietnia 2015

Rozdział 1

3 komentarze:

Był ranek. Sakura już odświeżona i ubrana jadła śniadanie, gdy nagle jej uwagę zwróciły pewne papiery na blacie. "To te papiery na jakie szkolenie chcę się zapisać... Medyk czy shinobi? Jeżeli chcę być silna to raczej zostanę shinobi." Nabrała powietrza do płuc i po chwili wypuściła je z głośnym światem. Jej rozmyślania przerwał dzwonek do drzwi. Irytujący i głośny dzwonek nie chciał zamilknąć.
-No już idę, do cholery! - krzyknęła poirytowana wstając od stołu. Gdy otworzyła drzwi zobaczyła swoją przyjaciółkę, Ino. Zdziwiona patrzyła na nią pytającym wzrokiem.
-Naruto wraca do wioski! Pamiętasz? - zapytała, a ja spojrzałam na nią zdziwiona. Spojrzałam na kalendarz. 1 kwiecień.
-Rzeczywiście... Ale czemu ty się tak cieszysz? - było to  bardzo podejrzane. Ino ciesząca się z powrotu Naruto? Coś tu było ewidentnie nie tak. Popatrzyłam na nią ponaglającym wzrokiem.
-No, bo od jakiegoś czasu chodzisz jakaś przybita, a Hinata to twoja najlepsza przyjaciółka, więc wyciągnęłam od niej o co chodzi i powiedziała, że... - nabrała powietrza i znów zaczęła - tęsknisz między innymi za Naruto i myślałam, że się ucieszysz... - spojrzała na nią po raz kolejny zdziwionym wzrokiem i nie wiedziała co odpowiedzieć. Nagle przy furtce pojawił się Kiba.
-Ino twoja drużyna ma dzisiaj misję, zapomniałaś? - spojrzała na nią i zobaczyła w jej oczach zmieszanie.
-Że co?! No nie... Sakura muszę lecieć, całkowicie zapomniałam o misji! - zaśmiała się i po chwili już nie było blondynki. Dokończyła już zimne śniadanie i wyszła. Musiała nadrobić zapasy w lodówce. Ostatnio dużo jadła na mieście. Niestety nie mając drużyny, co się wiązało z brakiem misji, często pracowała w szpitalu i ciągle nie miała czasu. Mijała różne stragany. Gdzieniegdzie słyszała okrzyki promujące różne produkty lub kłócących się ludzi. Nagle za sobą usłyszała męski głos.
-Sakura! - zdziwiła się. Gdy się odwróciła zobaczyła tę znajomą blond czuprynę. Podszedł do niej i uśmiechnął się w ten jego sposób. Przejrzała mu się. Był o głowę wyższy, a rysy twarzy dokładniejsze. Wyprzystojniał przez ten czas.
-Naruto... - powiedziała niedowierzając. Podeszła do niego bliżej i przytuliła go chowając się w jego ramionach, czuła ulgę i spokój. Czuła się naprawdę bezpieczne.
-Em... Sakura? To na pewno ty? - zapytał głupkowato chwytając ją za ramiona i odsuwając ją na jakieś pół metra. Przyjrzał się jej podejrzliwie jakby bał się, że to nie ona.
-Oczywiście... Kiedy wróciłeś do wioski? - zapytała, a po chwili z lewej strony wyszedł białowłosy sannin. Miał różowe policzki i dziwny uśmiech na twarzy. Podszedł do nich chwiejnym krokiem. Oparł się o ramię Naruto i spojrzał na różowowłosą.
-Cześć Sakura! Ale ty wyrosłaś! - krzyknął patrząc się na jej klatkę piersiową. Było czuć od niego same sake, a w oczach było widać dziwny błysk. Trochę przerażona Sakura odsunięła się o metr w tył.
-Ero-sennsei! Jak mogłeś się tak upić?! Musimy jeszcze iść do babuni żeby zdać raport... Co ja z tobą mam? - Sakura powstrzymywała się przed wybuchem śmiechu. Dziwnie to brzmiało akurat z jego ust.
-Buddo... Mógłbyś się przymknąć? Jak tak bardzo chcesz to idź zdać raport sam... - powiedział plącząc się przy każdym słowie. Było widać to poirytowanie na twarzy blondyna.
-Ty cholerny, zboczony staruchu! Dobrze wiesz, że nie mogę! - wybuchnął odsuwając się w bok powodując upadek na twarz jego senseia. Tym razem nie wytrzymała i roześmiała się na dobre. Gdy się uspokoiła spojrzała na siedzącego po turecku sanina.
-Radzę ci iść od razu. Tsunade ostatnio jest bardzo newrwowa, więc zgaduje, że jeśli tam teraz nie pójdziesz to znając Tsunade... - przerwała aby podejść do białowłosego i przykucnąć - ...zostanie z ciebie mokra plama. - zobaczyła w jego oczach przerażenie. Natychmiast wstał, otrzepał się i powiedział:
-No to czas zdać raport, młody! - krzyknął i pociągnął za sobą blondyna. Uśmiechnęła się widząc minę Naruto i kłótnię jaka się rozpoczęła po chwili. Odwróciła się i zajęła się robieniem zakupów. Po skończeniu wróciła do domu. Odłożyła wszystkie siatki i chwyciła papiery leżące na blacie.
-Czyli zostaję shinobi...- powiedziała do siebie i po wypełnieniu formularza ruszyła do budynku hokage. Gdy dotarła weszła po schodach i zapukała do drzwi.
-Wejść! - krzyknęła jej mętorka. Otworzyła drzwi i od razu rzuciły jej się w oczy dwie osoby.
-Witaj Tsunade-sama. Mam te formularze... - powiedziała i położyła je na biurku. Blondynka od razu zaczęła je przeglądać w ciszy.
-A wy nadal tu? - zapytała zdziwiona. Gdy zobaczyła minę Naruto już wiedziała, że nie było tu zbyt przyjemnie.
-Babunia pokłóciła się z ero-sensei... - powiedział zrezygnowany. Tsunade spojrzała na niego srogo wyciągając nos zza papieru, który czytała i powiedziała:
-Nie nazywaj mnie tak, bo czuję się staro! - wtedy spojrzała na Sakure -Jesteś pewna? Mogłabyś być najlepszym medykiem w całej Konoszy! - powiedziała do dziewczyny z nutką wściekłości? W sumie po 2.5 roku ciężkich ćwiczeń na medyka ona chce być shinobi, ale to jej wybór, no nie?
-Tak Tsunade-sama... jestem pewna! - powiedziała przygryzając wargę. Zawsze tak robiła w stresujących sytuacjach. Blondynka westchnęła i dołożyła papiery na bok.
-A więc dobrze... Będziesz w drużynie z Naruto, w tym czasie będziesz ćwiczyć na shinobi. A więc powodzenia. Nauczyłam cię wszystkiego co wiem, teraz czas abyś rozwijała się dalej. - powiedziała uśmiechając się do Sakury. Ona zaś odwzajemniła uśmiech, a po chwili uświadomiła sobie coś.
-Ale w drużynie powinny być trzy osoby, prawda? - zapytała. Naruto w tym momencie także zaczął przyglądać się z zaciekawieniem hokage. Też go to interesowało.
-Masz rację. Dołączy do was niejaki Sai. A teraz, wynocha! Mam mnóstwo pracy i muszę jeszcze porozmawiać z Jiraiyą w cztery oczy! - powiedziała Tsunade. Po chwili Sakura i Naruto byli za drzwiami.
-Pójdziemy na ramen? - zapytał chłopak patrząc na Sakurę. Ona zaś położyła dłonie na biodrach i przymknęła oczy. Była najedzona, ale przydało by się pogadać z przyjacielem, prawda?
-Co prawda głodna nie jestem, ale chętnie z tobą pójdę. - powiedziała z uśmiechem, który blondyn odwzajemnił. Był naprawdę zdziwiony tą zmianą dziewczyny, ale bardzo mu się podobała ta zmiana.

Pół godziny później

Usiedli w barze szybkiej obsługi. Oczywiście nie obyło się bez ciepłego powitania chłopaka przez staruszka. Naruto wciągnął się w rozmowę ze swoim "przyjacielem" zamawiając swoją ulubioną potrawę, gdy Sakura przyglądała mu się z profilu. "Naprawdę się zmienił przez ten czas..." Przerwał jej te przemyślenia blondyn uśmiechając się do niej.
-Mam coś na twarzy? - zapytał po chwili. Dziewczyna odwróciła wzrok i przemknęła oczy. Wzięła głęboki oddech i znów spojrzała na siedzącego obok chłopaka.
-Tak bardzo się zmieniłeś... - powiedziała i uśmiechnęła się. Do wieczora spędzili razem czas. Tęsknili za sobą. Traktowali się jak rodzeństwo. Ona niczym jego młodsza, kochana siostra, którą trzeba chronić jak ważny klejnot. On jak starszy i odważny brat na którym zawsze można polegać, i który nigdy cię nie opuści.

Za wszelkie błędy, przepraszam.

Koniec! Hmm ... wiem nie wyszło najlepiej xD I mam dylematPisać z perspektywy Sasuke czy nie? Wygodniej mi pisać tylko z perspektywy Sakury, ale nie wiem jak będzie lepiej .n. Zapraszam do oceniania w komentarzach!

layout by Sasame Ka z Zatracone Dusze