Strony

czwartek, 30 marca 2017

Rozdział 15

Czułam przyjemne ciepło, oplatające mnie dookoła. Chłonęłam je łapczywie, przyciskając twarz do jego centrum, jakby zaraz miało zniknąć, a pięściami mocno trzymałam się, aby nie spaść. Po chwili poraziło mnie światło, a ja zdałam sobie sprawę, że cały czas słyszę śpiew. Podniosłam głowę do góry, rozglądając się dookoła, jakby czegoś szukając. Nie panowałam nad ruchami, jakbym była tylko widzem.
-Zaraz tata wróci - rzekł przyjemny głos nade mną, a ja zdałam sobie sprawę, że siedzę na czyichś kolanach. Wbiłam wzrok w swoje gołe stópki, którymi zaczęłam wywijać we wszystkie strony.
Spójrz na nią, proszę - błagałam samą siebie. Zdałam sobie sprawę, że to muszą być wspomnienia, które w pierwszej chwili były tak silne, że zapomniałam o wszystkim, co się działo.
A może to był sen?
Może życie w Konoha właśnie mi się przyśniło, a teraz obudziłam się w ramionach rodzicielki otumaniona?
Chciałam żeby to była prawda. Pragnęłam tego całym sercem. Tak wiele bym zmieniła.
Usłyszałam kroki, a moja głowa gwałtownie obróciła się w stronę ich dźwięku. Po łące szedł mężczyzna. Dobrze zbudowany, w średnim wieku, o czarnych włosach i zielonych oczach, takich jak moje. Rzuciłam się w jego stronę, śmiejąc się. Trawa mnie łaskotała w stopy, a ja wyciągnęłam ręce przed siebie, a on zawtórował i krzyknął moje imię. Przytulił mnie, kręcąc nami dookoła, śmiejąc się. Po chwili usadowił mnie na swoim boku i ruszył przed siebie. Zobaczyłam nagle przepiękną, spokojnie wyglądającą i kruchą kobietę o bardzo długich, różowych włosach. Stała z szerokim uśmiechem przed nami, wpatrując się w mężczyznę swojego życia fioletowymi oczami.
Reszta tego wspomnienia minęła mi jakby w ciągu wieków, a zarazem sekund. Chciałam tu zostać, ale nagle pojawiłam się nad rzeką przerażona. Widziałam przed sobą chłopaka, który ciężko dyszał wycieńczony. To był najwyraźniej Itachi. Chciałam mi pomóc, ale mnie odrzucił, więc krzyknęłam po rodziców.
I tak zamieszkał z nami, za gościnę odwiedzał się na każdym kroku, pomagając, a ja przyzwyczajałam się do jego obecności, uzależniając się od niego.
Któregoś razu płakałam, leżąc na ziemi. Wywróciłam się i czułam piekący ból w kolanie.
-Sakura! - krzyknął ktoś za mną.
-Itachi! - odpowiedziałam mimowolnie. Zebrałam się do siadu, a chłopak podbiegł i wziął mnie w swoje silne dla mnie ramiona. Wtuliłam się mocno, nadal mocno płacząc.
-Spokojnie, już jest wszystko w porządku - zapewniał, idąc spokojnym krokiem. Oplotłam go swoimi małymi ramionami.
-Bądź ze mną już na zawsze! - poprosiłam, a on tylko się zaśmiał.
Następne wspomnienia były lepsze, lub gorsze. Błądziłam po zakamarkach swojej pamięci, odkrywając tajemnice przeszłości.

~~~~~~~~~

Chodziłem po mieście bez celu, chcąc poznać na nowo okolicę. Mijający mnie ludzie patrzyli z odrazą i strachem, który w pełni rozumiałem. Samo bycie posiadanie sharingana to jest coś, a co dopiero, gdy się ma przeszłość przestępczą. W sumie to dopiero wyrywam się z jej ramion, która nigdy mnie nie opuści, zawsze będzie podążać za mną jak cień - splamiona krwią i grzechem przeszłość.
Moje zadumanie przerwał krzyk przyjaciela.
-Sasuke! - krzyczał zdruzgotany blondyn. Wyglądał jak siedem nieszczęść, był brudny i... Pijany?
-Naruto, do cholery, czemu się spiłeś?! Jesteś niepełnoletni! Ten stary zboczeniec ci dał się napić? - wypytywałem, a on tylko mnie zamknął w szczelnym uścisku. -Młotku, puść. Wyglądamy na pedałów, robisz zamieszanie - komunikowałem, aby w końcu zdał sobie sprawę z tego, co się dookoła niego dzieje, jednak ten mamrotał coś pod nosem niezrozumiale. Chwyciłem go więc pod ramię i zaprowadziłem do domu.
Wejście nie było łatwe, najpierw musiałem go przeszukać w sprawie kluczy - których ostatecznie nie miał, a drzwi były otwarte, po czym przy wchodzeniu najzwyczajniej w świecie się potknął o próg i wyrżnął z hukiem. Jęknął i zaszlochał po raz kolejny.
-Sasukeeeeeeee! - Przylepił się do mojej nogi, oplótł ją szczelnie rękoma, śliniąc mi nogawkę.
Zamknąłem drzwi, po czym przerzuciłem sobie tego idiotę przez ramię i rzuciłem na kanapę.
-Śpij. - Rzuciłem na niego koc, a on zaczął się płakać, po czym śmiać.
-Ja nic nie piłem! - zapewniał chłopak, podniósł się i zaczął na mnie chuhać. -Zobacz! To nie alkohoool - wymamrotał, a ja się zezłościłem. Chwyciłem go znów i ułożyłam na ramieniu. Co prawda nie mogłem za bardzo używać jutsu, ale postanowiłem zrobić wyjątek i przeteleportowałem się do hokage.
Ta spojrzała na mnie badawczo, po czym spojrzała na blondyna.
-Spił się? - zapytała.
Nagle w pokoju pojawili się moi ochroniarze, którzy spojrzeli skołowani na mnie i Naruto, a po chwili wyszli po znaku od Tsunade.
-Twierdzi, że nie, a ja się zaczynam martwić i irytować zachowaniem tego cepa - wyjaśniłem, usadzając go na fotelu.
-I pomyślałeś, że ja dam radę stwierdzić co to? - stwierdziła bardziej, niż zapytała. Podeszła do niego i po chwilowym sprawdzeniu podniosła się. -To nie alkohol.
Nagle w moim umyśle pojawił się pomysł.
-Chyba wiem, kto to.

~~~~~~~~~~~

Obudziłam się, leżąc na trawie. Było mi przyjemnie ciepło, słyszałam śpiew ptaków i szum wody. Ułożyłam się wygodniej, czując głaskanie po głowie. Było mi przyjemnie, że aż wydałam z siebie zadowolone westchnienie. Byłam zmęczona tym wszystkim.
Chwilą, dłoń? Leżę na kimś?
Spojrzałam w górę i okazało się, że leżę głową na kolanie Itachiego, a ten czule głaszcze mnie po głowie. Zmieszałam się i zarumieniłam lekko, ale postanowiłam nie wykonywać zbyt gwałtownych ruchów. Podniosłam się powoli do siadu, czując dziwne zmęczenie w mięśniach.
-Sakura... - zaczął niepewnie.
-Hmmm? - zachęciłam go do dalszej rozmowy.
-Musisz ze mną uciec z Konoha. Nie jesteś tam bezpieczna, ani ja. A muszę cię nauczyć panować nad mocą - wyjaśnił powoli, a ja nieco się przeraziłam. Musiałabym zostawić mojego przyjaciela, Ino, Hinatę. Chyba tylko te osoby mnie tam trzymały. No i oczywiście Tsunade. Kiwnęłam głową, że rozumiem.
-Powiedz mi tylko czemu chcesz, żeby cię Sasuke nienawidził i zabił - zapytałam stanowczo, na co wzdrygnął się najwidoczniej niezadowolony, chyba chciał tę kwestię pominąć.
-Bo jeżeli mnie zabije, dostanie lepszego sharingana - wydusił z siebie w końcu. Zezłościłam się.
-I dlatego ma zabić swoją ostatnią rodzinę!?
I tak zaczęła się nasza dyskusja na ten temat, aż zaczęło się ściemniać.

6 komentarzy:

  1. Jeeeeeej*.* poprawiłaś mi humor tym rozdziałem ^^ świetny, cudny i był Itaś więc jestem szczęśliwa ;D czekam na kolejna część z niecierpliwością ^.^

    OdpowiedzUsuń
  2. NO NIE SASUSAKU! Ja chyba pochłaniam wszystko co ich dotyczy ♥
    Przeczytałam ten rozdział, ale muszę nadrobić też resztę, bo kurde zaskoczył mnie Itachi. On i Sakura?! Ojej. Lecę czytać :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Cześć, Rose! Nie wiem, czy widziałaś na Mangowych Wywiadach komunikat: Osoby zapisane w kolejce Ronny prosimy o natychmiastowy kontakt z Kaori. Numer GG oraz adres mailowy znajdziecie w zakładce Załoga.
    Także, zostawiam to tutaj i czekam na kontakt. :)

    OdpowiedzUsuń